Dług
za pochylonym barakiem
kochają się dwa kościotrupy
obciągnięte skórą cienie
ostatnim spazmem miłości
wyciągnięte w czarne niebo kikuty
drżą jak w jutrzejszej agonii
a nagie wzdęte brzuchy
ściskają trupie powietrze
zawszony siennik
wchłonie ich grzeszną tajemnicę
prawie widać już
które kobieta
a które mężczyzna
ona ma w kolanie zaszyte
przez złego doktora o dużych rękach
sznurek nożyczki i drewienko
on nie golił się od dwóch lat
gdzieś w dali pies szczeka
nie wie
że pod blokiem jedenastym
mężczyzna posiadł kobietę
o zapachu ekskrementów i potu
jutro spłacą swój dług
wraz z kościanym dymem
złożą przebłagalną
ofiarę
za kilka minut rozkoszy
24 X 2016
"Cogito" nr 7/2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz